niedziela, stycznia 30, 2005

[in praise of dreams]

klik


klak


klok


[marzenie]
[by entio]

w mej głowie plątanina myśli jak zakurzonych kabli za telewizorem. Gąszcz nie do przebycia. Przedzieramy się nim oboje, uzbrojeni w ostre krzyki, w przynoszące ulgę szepty, w zegary wyśnione w baśniach, przez piotrusia pana, przez zielone lasy przedzieramy się padając na kolana w niełaski skarg i strumyki szemrające cicho w słońcu. Ty wiesz że teraz to zdanie do Ciebie, ile ceni się prawdę a ilę przyjaźń. Dylematy. Czas płynie nieubłaganie, topnieją lody na lodowcach, startują odrzutowce, niebo cięte smugami, wiatr rozproszony we włosach. Dogasa wiersz, chmury pędzą przez chińskie nieba, każde inne.

Jesteśmy we dwójkę, na dziewiczej wyspie, piasek pod stopami, nad głowami błękitne niebo, przed nami lazurowa tafla wody, turkusowe atole przykuwają wzrok sycąc duszę.


Drewniane pałeczki w rytm myśli uderzają o siebie wydobywają kojące dźwięki...

zasypiamy w ciepłym letnim powietrzu unoszeni marzeniami

czwartek, stycznia 27, 2005

[niebo szare]


[niebo szare]
[by entio]

Patrzą na mnie.


Zmęczone,

Wygłodzone,

Puste,

Martwe,
choć jeszcze żywe,

Brązowe,

Zielone,

Niebieskie,

W kolorach wyblakłej tęczy,

Rozwieszone na szarym niebie,

Zza gęstwiny drutów,

Setki tysięcy oczu.


A ja bezsilny siedzę i płaczę.

[destrukcja]


[destrukcja]
[by entio]



na kolanach strachu
zbyt chcę bym potrafił

błądząc po ścieżkach dedukcji
zostawiam iskrę w plątaninie przemyśleń

podobnie

do pelikana brodzącego
wśród sitowia

cichy lęk o przyszłość
zaczarowana karuzela życia

a jednak inaczej

środa, stycznia 26, 2005

niedziela, stycznia 23, 2005

[momento]


[kiedy?]
[by entio]

[memento momenty]

piątek, stycznia 21, 2005

[coś, co to, to nie to.]

przychodnikowe sprawy ale warte uwagi
-bototototorelaxx-

Dziś włączyłem gg...
W optymistycznym nastroju przeglądałem listę dostępnych znajomych. Nagle mój wzrok natrafił na coś bardzo, ale to bardzo dziwnego! Wśród wielu osób, które darzę mniejszą lub większą sympatią, znalazł się ON!

Postanowił porozmawiać ze mną w tak prymitywny sposób, by objawić mi prawdę o mnie i o moim dotychczasowym życiu. Jestem mu bezgranicznie wdzęczny, miłuję go całym sercem.


Dziękuję Ci, Abrahamie!
[by entio]

Abrahamie, padam ku Twym stopom, jak syn marnotrawny, DZIĘKUJĘ!!!

Dzęki tobie, moje życie stanie się jednostkowym manifestem oddania sprawie tworzenia bez granic i sztuki.

Prekonsumpcja wartości faktem pro za mną.

czwartek, stycznia 20, 2005

[chwilharmonia-n]

[avoid contact without listening J. Garbarek - In praise of dreams]

Z ciemności nocy powoli zaczęło wyłaniać się niebo. Dochodziła pora brzasku. Statek przebijał się przez mgłę. Czeluść oceanu zgrabnie przecinana przez łupinkę, syczała i szumiała, strasząc białymi jęzorami co chwila omiatającymi pokład. Słony wiatr rozbijał się o białe płachty żagli. Melancholijnie kołysana łajba żyła własnym życiem, nie przejmowała się warunkami na wodzie, niebie... Zawsze tętniąca gwarem rozmów, na atolach uśmiechu w zachdozącym słońcu czy na deszczu pod gołym niebem była SZCZĘŚLIWA.

__^_^__

be bee...

And now something completely different for completely different people...

- Dad, can I ask Mum for a money?
- Of course.
- So... Mum, i need money... We are going to change the world. It's only 1,2$
- Ok, here you got.
- Thanks maaan!

__^_^__

```Change time, change date, change yourself,,,

[do-re-mi-nes-cen-cje]

_ __ ___ _ ___ __ ____
__ _ __ _ __ __ ______
__ _ _ _ _ _ _________
__ _ _ __ ___________
__ _ _ _ ____________
[zawładnienaminocymrok]



drążenie = dążenie do drżenia = drażnienie = udrażnianie = tworzenie


Tworzenie jest drążeniem, drążeniem kreowanie nowych dróżek i dróg do zrozumienia sprawy. Drążenie sprawy, drążenie do bólu. Nie ma wydrążenie. Wydrążona jest tylko materia. Wydrążone poglądy nie mają racji bytu. Drązenie to proces, to progres. Progres bez mety. Drążenie to drążenie, zagłębianie się w dany temat. Drążenie sprawy.
Dążenie do drżenia jest drążeniem i tworzeniem. Dążenie jest procesem i wolą trwania w procesie. Proces nie ma początku i końca, bo drąży i drży. Drżenie jest drżeniem punktu widzenia. Dwoje oczu. Drąży. Dwoje i drży bo brakuje do trzech. Trzecie oko, gdzie? Oko gdzie? Drąży? Oko trzecie drąży z duszy. Z duszy rozdrażnienie wychodzi. Tworzenie jest drażnieniem. Dążeniem do drżenie. Drżenie, wychodzenia spoza własnych trzech punktów widzenia. Rozedrganie dążeń.
Drażnienie jest tworzeniem i drążeniem. Drażniąc udrażniasz. Drażnisz receptory. Pobudzasz do myślenia - myślenie drążeniem jest. Drążeniem sedna sprawy i dróżek pobocznych. Drażnienie pubudza. Wzmaga chęć reakcji, interakcji.
Udrażnianie jest drążeniem. Udrażniając drążysz by było drożne. Udrażniając drażnisz, wydrążasz spokj. Zakłócasz równowagę bez drążenia. Istotą drążenia jest towarzyszące mu dążenie do nieudrożnienia. W obiektach nie podatnych na drążenie. W obiektach które z natury swojej drążone chcą być, udrażnianie wywołuje drążenie do drążenia siebie. Gdy siebie sie już drąży do drążenia innych już a i już.

Tworzenie jest tworzeniem. Tworząc drażnisz - kogo - do czego, dążysz do drżenia - u kogo i siebie - do czego, drążysz - co kogo i siebie już a i, udrażniasz - kogo co nie siebie - do czego.



drążenie = dążenie do drżenia = drażnienie = udrażnianie = tworzenie


proces dążeń płytkich jak ocean myśli twych

środa, stycznia 19, 2005

wtorek, stycznia 18, 2005

[zgrzyt ',` dynamika... ]

RATUUUUNKUUU!!!!!!!!
Na nic się to nie zda. Wśród wszechogarniającego hałasu niezauważalne są wrzaski, krzyki,piski, MYŚLI zagłuszane przez masę dźwięku. Podmych. Nie widzisz. Nie możesz. Słyszysz i za razem jesteś głuchy na wszystko.

Na raz na dwa na trzy, zerwij pęta...
Zrzuć łańcuchy krempujące wolę i złam bariery więzienia umysłu.

Sekunda...

nic

sekunda...

nic

sekunda...

Dźwięk powoli cichnie...

Dogasają stalowe pieśni, zgrzyty, jęki bólu, cierpienia, goryczy.
Nic to. Na zawsze. W ferworze walki moje myśli... wojna na jaźni... umieram żyjąc...

Spokój jedynie kiedy stoję z boku siebie samego
Żyły stalowych prętów we mnie i poza mną gdy z boku i nie

Po_
_na
_czekaj
coś_

poniedziałek, stycznia 03, 2005

niedziela, stycznia 02, 2005

[prostozdna]

[press 'win'+'r']
[type 'notepad']
[press 'enter']
[using mind fully furnished with incredible concepts]

znów...

...znów, ach jak dobrze znów poczuć się powietrzem...

pozwól sobie na przerwę.

Nie! Nie jedną... miliony przerw we wszystkim co robisz, o czym myślisz - znajdź czas.

________________________________________

Gdzieś w tle bulgocze niewyraźny temat, zapomniany, zakurzony, na dnie najgłębiej ukrytej w głowie szuflady myśli. Znów. Bul bul bul... kap... Stuk, stuk... Stuka do bram powiek nowy koncept. Na siatkówce miriady znaków + feeria barw w świetle monitora. Nic się nie liczy. Ale żeby "nic" mogło się liczyć musi "nic" istnieć. Moje marzenie na wczoraj? Znaleźć swoje "nic" i przyczynę "niczego". Udało się dziś. Spełniło się. Achh... przeciągle ziewam szukając na klawiaturze odpowiedniego przycisku. Odpowiedniego, by zacząć nowe, błyszczące pośród innych zdanie.

Bu! Jest Mam!

Lepkie myśli lgną ku sobie, mieszając się z leniwym blaskiem rozlewanym przez biurkową lampkę. Lepkie myśli z lekkim podmuchem optymizmu, lapidarnie niczym literat (a raczej litera 't' pozująca na artystę) o zwięźle związanych srogim marsem skroniach, o czole pokrytym bruzdami, pokrytym świadectwem czasu. Odrzucam dziwnie nieczyste dla mnie myśli błądząc wśród cnót i zakrywając sobie oczy niewinności zdegenerowanym podręcznikiem "Dziewczynka z zapałkami - abc młodego piromana".


Tfu! - zakrzykniesz.
Ja odkrzyknę - TFU! I PO STOKROĆ TFU, ALE....
...przechodząc w dalszą część myśli odpowiem - A czegóż żeś się waćpan spodziewał? Iżby Ci się ciżba obnażyła ze swoim nie-do-końca jasno sformułowanym przykazaniem życia? Z jej naiwną pewnością, że "coś w życiu na pewno nas jeszcze czeka"?

Wracając do lampki. Pięęęękna.... Optymistyczna szaro-blaszana tuleja z plastykowym, czarnym mechanizmem, na diagonalnym, wypolerowanym milionami uścisków ramieniu, przytwierdzonym do blatu trwalej, niż JA. Trwalej niż moje życie. Pomyśleć. Tylko. Lampka-jest-przytwierdzona. Koniec. Tyle starczy. Nic już nie trzeba. Pewniej to na mnie działa niż pewnik euklidesowy. Ten fakt jest dla mnie "pewnikiem egzystencjonalnym". Ona jest przytwierdzona, znaczy - to jest prawda i nic już nie muszę dodawać. Z tego faktu bezsprzecznie i niepodważalnie wynika wszystko. Ja siedzę, piszę. Ty - czytasz.

Znów powracam z krainy rozważań podchwyconych od przelatującego kruka (a propos kruka - mam pytanie... dlaczego kruk jest czarny? Z czego to wynika? Czemu jesteśmy tego pewni? Kto zrozumiał przekaz, odpowie sam sobie i sam dla siebie stanie się niezwykłej wagi autorytetem. Odpowiedź poniżej - od tyłu).


[by entio]


.anozdreiwtyzrp tsej akpmal oB