piątek, lipca 29, 2005
[byleco, bylegdzie, zniebylekimchcę]
[poszukaj/cr05]
[by entio]
wśród łowców słów
owoców snów
chłód
na plażach żółć
zachodu pół
ból
...i tam nie jestem
poniedziałek, lipca 11, 2005
[płacz]
naznaczonym, spazmów gorset wdziać
trzeba
Bo to ma to do siebie że trwa. I niewiadomo kiedy się skończy i tak naprawdę niewiadomo kiedy się zaczęło. Żyjesz człowieku, żyjesz. Normalnie, ani spokojnie, ani za szybko. Żyjesz. Zawieszony w pustce, w czerni. A tu nagle... Trach, spada na ciebie oblekając twój świat w dziwną kolorową wstęgę krzycząc z młodzieńczą zapalczywością i swobodą: "O!". Ten okrzyk może i byłby niczym gdybyś w był tylko głazem rozumu. Gdyby nie było w tobie przeklętego pudła rezonansowego które odedzwać się może i wzocnić ton jeden tylko. O, gdyby nie tkwił w tobie pierwiastek duszy... Czy byłoby łatwiej? Ale przecież "To cały sens, to całe piękno życia". Wracając. To swoiste "O!" porusza jakąś nieznaną dotąd i tajemniczą machinerię, wielkie, ciężkie koła zębate wprawia w ruch, z każdą sekundą nabierając większej mocy. Niewiesz co się dzieje, człowieku, nie wiesz. Wiesz tylko że jesteś Ty sam, jak Ty wcześniej, lecz zmieniony jednak, inny. Wytłumaczyć? Heh... Ohh, niee.. Nie da się... To zbyt niepojęte, zbyt nieziemskie. Spada na Ciebie a jedyna rzecz jaką możesz zrobić, to poddać się i swobodnie popłynąć z prądem uczucia. Dryfować...
Dryfować...
Dryfować, aż znajdziesz morze... wyśnione morze szczęścia lub może łez..
naznaczonym, trzeba dziś wierzyć w światło
mimo mroków...
Noc świetlista w pamięciach.
świt w objęciach serca.
trzeba
Bo to ma to do siebie że trwa. I niewiadomo kiedy się skończy i tak naprawdę niewiadomo kiedy się zaczęło. Żyjesz człowieku, żyjesz. Normalnie, ani spokojnie, ani za szybko. Żyjesz. Zawieszony w pustce, w czerni. A tu nagle... Trach, spada na ciebie oblekając twój świat w dziwną kolorową wstęgę krzycząc z młodzieńczą zapalczywością i swobodą: "O!". Ten okrzyk może i byłby niczym gdybyś w był tylko głazem rozumu. Gdyby nie było w tobie przeklętego pudła rezonansowego które odedzwać się może i wzocnić ton jeden tylko. O, gdyby nie tkwił w tobie pierwiastek duszy... Czy byłoby łatwiej? Ale przecież "To cały sens, to całe piękno życia". Wracając. To swoiste "O!" porusza jakąś nieznaną dotąd i tajemniczą machinerię, wielkie, ciężkie koła zębate wprawia w ruch, z każdą sekundą nabierając większej mocy. Niewiesz co się dzieje, człowieku, nie wiesz. Wiesz tylko że jesteś Ty sam, jak Ty wcześniej, lecz zmieniony jednak, inny. Wytłumaczyć? Heh... Ohh, niee.. Nie da się... To zbyt niepojęte, zbyt nieziemskie. Spada na Ciebie a jedyna rzecz jaką możesz zrobić, to poddać się i swobodnie popłynąć z prądem uczucia. Dryfować...
Dryfować...
Dryfować, aż znajdziesz morze... wyśnione morze szczęścia lub może łez..
naznaczonym, trzeba dziś wierzyć w światło
mimo mroków...
Noc świetlista w pamięciach.
świt w objęciach serca.
poniedziałek, lipca 04, 2005
[pssss...]
postanowiłem.
pare prostych słów tylko...
...napisać
prostych hejjj....
aż ciszą echo gra na pastwiskach uczuć
świerków szum gdzieś w oddali
weź złap, chwyć dłonią krawędź fali
latarnią zatocz światło
poliż wiatr
dotknij zapach wiosny
powąchaj kłos...
zamknij oczy by nabrzmiałe słońcem chmury
opadły cieniem rzęs
na bladość...
tylko zamknij oczy...
tylko...
pare prostych słów tylko...
...napisać
prostych hejjj....
aż ciszą echo gra na pastwiskach uczuć
świerków szum gdzieś w oddali
weź złap, chwyć dłonią krawędź fali
latarnią zatocz światło
poliż wiatr
dotknij zapach wiosny
powąchaj kłos...
zamknij oczy by nabrzmiałe słońcem chmury
opadły cieniem rzęs
na bladość...
tylko zamknij oczy...
tylko...
piątek, lipca 01, 2005
[fullrain]
Sztorm myśli porywa nas
w nieznane
w nieznany czas
jak stukot wiekowej szafy
Gdy chcesz poruszyć rzęsą - przypływ wyobrażeń,
znów głucho jak klakson zza szyby;
dobija się mój głos - na niby.
Gdzie stukot kół,
wśród aksamitów,
na pięciu frontach rozpostarty płacht błękitu,
zwiewny ogrom.
prześcieradło.
Jest wers, gdy łamię kreską myśli
szelest.
W ciemnym lesie światło połyka nas w całości.
Kępki mchu porastają gęsto zalesione zbocza
Dryfując wśród fal przestrzeni, omijamy wietrzne złudy
w nieznane
w nieznany czas
jak stukot wiekowej szafy
Gdy chcesz poruszyć rzęsą - przypływ wyobrażeń,
znów głucho jak klakson zza szyby;
dobija się mój głos - na niby.
Gdzie stukot kół,
wśród aksamitów,
na pięciu frontach rozpostarty płacht błękitu,
zwiewny ogrom.
prześcieradło.
Jest wers, gdy łamię kreską myśli
szelest.
W ciemnym lesie światło połyka nas w całości.
Kępki mchu porastają gęsto zalesione zbocza
Dryfując wśród fal przestrzeni, omijamy wietrzne złudy
Subskrybuj:
Posty (Atom)