czwartek, maja 26, 2005

[czas]

świat dookoła mnie szary, ponury

a słowa trwają

łoskot na bębnach metalu, zwierzęca dokąd pędzisz tak panie?

On, stał dalej wyprostowany, niewzruszony jak światło. Kurz począł opadać. Oczom począł ukazywać sie ogrom spustoszeń dokonanych przez tornado. Miasto straciło zupełnie geometrię, ulice ustawiały się pod bylejakim kątem. Nawet bank spoczął bokiem do trotuaru. On jednak, najzupełniej pewien swojego położenia, trwał w bezruchu.

//on_postawa

(...) trwał w bezruchu. Żaden, choćby najmniejszy mięsień w jego ciele ani drgnął. Zdawałoby się - pełna statyka, swoboda, a tym samym - być może - harmonia. Ale gdy orzucić pochopne sądy i zacząć przyglądać się uważniej, dostrzec można siłę bijącą od wyprostowanej sylwewtki. Moc i energię rozpierającej każdy skrawek naprężonej skóry.
Trwał jak heros. Trwał, a głowa jego, choć niecałe 5 stóp nad ziemią, była nad chmurami, była wyalienowana w innej rzeczywistości.

czwartek, maja 05, 2005

niedziela, maja 01, 2005

[kropka]

kroplami czasu świat odmierza wieczność

ja od hasłasu odgradzam się brodząc w sobie samym

badam słysząc was

wena pod wpływem was ale niezbyt nazbyt zbytem się cechuje

prompt żyjesz?

partykularyzm zawierający w sobie binokle uciekł

teraz ja zostałem sam w sobie na oknie

zmieniam się w wichrem uczuć miotane czasu krople