poniedziałek, października 31, 2005

[senna-mm]

a teraz zawijam się w prześcieradło i niczym magellan ruszam w senną podróż przez gwiazd oceany...

badam rzęsą przestwór, gwiazd zmysły, wór ciemności nocy...

zamykam na kryształowych piórach kicz obojętny jak sople lodu...

mam szczęście...

poniedziałek, października 24, 2005

[błądźmy]

Tak, zapraszam cię na randkę,
wyśnioną otchłań stojącego czasu,

Będziemy podglądać ludzi w codziennym pośpiechu,
Będziemy spijać jesień z liści,
Będziemy biegać boso po pożółkłych trawach w niby słońcu...

Chodź, pobiegnij ze mną,
wiesz, że wiem gdzie jest powietrze...

Będziemy deszczem,

w naszych kroplach, świat rozleje światłem wyblakłe już barwy.

sobota, października 15, 2005

[martwość chwil]

Cisza wylewała krajobrazy z oczu nieba.
Wiatr strącał kruche kryształy kropel pozawieszane na trawach.
Gdzieś z oddali echem niósł się odgłos ziewania księżyca...
stałem, patrzyłem. Sens sam się szukał, byłem tylko celem

kłęby pary z ust i dotkliwy ból przeszywający płuca towarzyszący każdemu oddechowi,
przypomniały mi że jest zimno, że żyję, że gdzieś jeszcze świeci słońce...

zaplatając palce zgrabiałych dłoni do modlitwy, próbowałem trochę ciepła wyssać z powietrza, bezskutecznie.

Kotłujące się bałwany chmur niczym morskie fale przelewające się po pokładzie toczyły walkę na śmierć i życie, co chwila na krótko ustępując miejsca słońcu...

żyję

sobota, października 08, 2005

[pet 'a porter]

Kropelki wody pieszczą me ciało...

Kąpiel w kipieli,
W zawiesinie barszczu myśli,
Tonę ja sam w sobie otwieram się na dzień,
Wycieram się, wychodzę z wanny czekając na życia sen...

Kocham żyCię...

czwartek, października 06, 2005

[i to bardzo...]

Widziałem dzisiaj spadającą gwiazdę...
Widziałem ogon, blask.

Widziałem dzisiaj, spojrzenie człowieka...
Patrzył, jakgdyby na coś czekał.



- Na co ja czekam? Na co, do jasnej cholery czekasz E? Słyszysz mnie?! SŁYSZYSZ?! - echo grało na skalnych załomach symfonię życia...

A ja leżałem słuchając krzyków samego siebie, czekając, aż minie horror świadomości, czekając na chwilę spokoju...

poniedziałek, października 03, 2005

[aparycjonista oppor]

pękło niebo w mojej głowie

wysypał się mak gwiazd
gwiazd gwizd
szał gwiazd

wysypał się grad gwiazd z ciemnego worka nocy

prowizoryczne atrapy gwiazd,
przyklejone tanim klejem roślinnym
błyszczą ze zgrabnością cekinów na moim nieba parasolu

prowizorycznie pływam, pływam, pływam z głową w chmurach,
niezatapialny przez deszcz, który pada podemną...

gwiady nosem głaszczę,
po nieboskłonie spaceruję,
gwiazdy gaszę,

proszę oszczędź mnie, mnie mieczem nie siecz,
sieczki dość mam, siedząc w kącie z telewizją,
kabel dłuuugi dłuuugi taki kabel,
jak łańcuch, ale bzdury lecą na polsacie,

lecą z drzew liście...
a ja leżę i myślę