środa, listopada 29, 2006

[wióropuch]

spokojność

kraina cieniem chmur ukołysana
nad miastem

równina oceanu
atlantyd

mrowia się gwiazd wychylają z przestrzeni
na siatkówkach żałość śpiewając

bądź

co bądź

kim bądź

bądź mi mną
miną

luster

środa, listopada 15, 2006

[nowość]

i-m-po co to wszystko...?
z głuchym szumem opada kurtyna oczu
ukazując.
(Tak, ukazując, a dlaczegóż by miała nie ukazywać.)
No więc opada kurtyna oczu
ukazując
(ile jeszcze razy skoncentruję się na tym słowie?)
oczu
ukazując
wielokrotność świata zastanego

mnogość barw przyprawia o dreszcze nawet najbardziej zacietrzewionych w swojej obiektywności teoretyków estetyki koloru

a mnie osobiście... lata to

mam to gdzieś

mi to lotto

jak się teraz zwykło mówić.

Teraz.

"Teraz" właśnie teraz staje się tak oczywistą przeszłością,
tak najbanalniejszą ze wszystkich własnością czasu minionego,
że trudno mówić o jakimkolwiek momencie który jest, bo wszystkie albo już były - albo dopiero nadejdą.

Łapię uśmiech księżyca przez siedemnaście par drzwi otwartych na oścież.
Nie chcę umierać wyschnięty.
Krzepki.
Taaak, bo to już zupełnie inna sprawa.
Konstruowanie własnych osądów może odbić się negatywnie na stosunku ogółu do niepokornej jednostki.
Wybierasz życie czy przeżycie?

.banały

jedyną chrostą na gładkim dotąd, wypolerowanym wielokrotnym spojrzeniem słonecznego ciepła lecz również pomarszczonym bojaźnią wzroku własnego fragmencie głowy pozostaje wciąż pytanie o niezmiennej formule, oczekujące na arbitralną odpowiedź jednostkową.

kim .me?

niedziela, listopada 05, 2006

[parę rzeczy na te święte urodziny setne]

[once, "nadaj mi imię" said:]

próbowałem już coś napisać
próbowałem

już próbowałem wszystkiego;
gwiazd z marmoladą,
długich kroków we mgle,
i szczęścia prosto z ust twoich.

Już próbowałem ulec i nie uległem sobie.

On dalej siedział, wstając z każdym uderzeniem serca

**************************************

[dostanie]

sen morzy najfajniejsze fragmenty mego serca
uciekam nie dopalając papierosa w cichy azyl popielniczki miękki popiół

nie chcę już więcej siedzieć poza i w środku tego w środku czego siedzieć mi zapisano.

**************************************

[W poszukiwaniu miłości.]
Rozdział pierwszy ucieka wąską ścieżką
we mgłę.
Schylone kroki, zimno.
Ucieka szybko by nic, co było, nie uciekło.

Kocham Cię,
miłością jedną.
Co wielu się gwiazd wyrzeka,
miłością wielu strumieni,
co w ciemnogranatowe
się zlewa niebo
oceanu.

Bezmiernie brzemienny nastrój
usta w powielaczu.

Tak to mogło wyglądać,
by najpoczciwsze sądy,
nie stały niżej niż rozum.

Szelest ulatuje wspomnieniom,
co otwierają książki
ramieniem ołówka.

__________________ ______ _____ ____ ____ __ _ _ _ _ _

do kogo innego wszystko.

Co do mnie?

zgadnij.