poniedziałek, lipca 11, 2005

[płacz]

naznaczonym, spazmów gorset wdziać

trzeba

Bo to ma to do siebie że trwa. I niewiadomo kiedy się skończy i tak naprawdę niewiadomo kiedy się zaczęło. Żyjesz człowieku, żyjesz. Normalnie, ani spokojnie, ani za szybko. Żyjesz. Zawieszony w pustce, w czerni. A tu nagle... Trach, spada na ciebie oblekając twój świat w dziwną kolorową wstęgę krzycząc z młodzieńczą zapalczywością i swobodą: "O!". Ten okrzyk może i byłby niczym gdybyś w był tylko głazem rozumu. Gdyby nie było w tobie przeklętego pudła rezonansowego które odedzwać się może i wzocnić ton jeden tylko. O, gdyby nie tkwił w tobie pierwiastek duszy... Czy byłoby łatwiej? Ale przecież "To cały sens, to całe piękno życia". Wracając. To swoiste "O!" porusza jakąś nieznaną dotąd i tajemniczą machinerię, wielkie, ciężkie koła zębate wprawia w ruch, z każdą sekundą nabierając większej mocy. Niewiesz co się dzieje, człowieku, nie wiesz. Wiesz tylko że jesteś Ty sam, jak Ty wcześniej, lecz zmieniony jednak, inny. Wytłumaczyć? Heh... Ohh, niee.. Nie da się... To zbyt niepojęte, zbyt nieziemskie. Spada na Ciebie a jedyna rzecz jaką możesz zrobić, to poddać się i swobodnie popłynąć z prądem uczucia. Dryfować...

Dryfować...

Dryfować, aż znajdziesz morze... wyśnione morze szczęścia lub może łez..




naznaczonym, trzeba dziś wierzyć w światło

mimo mroków...

Noc świetlista w pamięciach.

świt w objęciach serca.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Dryfować, aż znajdziesz morze... wyśnione morze szczęścia lub może łez.." - jak Ty zawsze poetycko potrafisz ująć okropności życia...

Buźka i miłej Chorwacji :*

by
Bania :-)

Anonimowy pisze...

po ciemnosci nastaje jasnosc,
po smutku nastaje radosc,
a po morzu łez przyjdzie morze szczescia.

buzia