Haha,
właśnie się boję,
prawym Twoim okiem,
na tramwajskim krześle.
Strach pęta mą głowę oczy uciekają za kontuar ręki.
Pędzę.
Boję się.
Zapomniałem jak się biega.
Już tylko chodzenie w pamięci mej dziury wierci wolno, jednostajnie.
Gwiazd żniwo zbiorę w żółtych sodu blaskach, bez ograniczeń, niewoli w twarz wykrzyknąć wiatrem wolność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz