poniedziałek, stycznia 02, 2006

[sgn/iddt]

coś zmienić w tym życiu
jakiś pęd
ku utrapieniu

smutków szelest kładzie cieniem

ach ty, sęp szarzyński byłaś
wieszcz niknący blaskiem świtów

gardził światłem
zbyt boleśnie

by żar świtem dopadł


takość

bylajaką

nijakość

maca

oczyma

przeciągle

powieki

a to świt zasypia

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czytam sobie te teksty jak jest mi źle, kiedy sobie pomysle że musze z kims porozmawiać a nie ma nikogo.. Nawiazuje wtedy kontakt z poezją, rozpoczynam dialog, tworząc, poznając, rozmyslając.. nieospisany wstrząs, przełom, bum..
co sie dzieje? nie wiem.. dlaczego po minucie radości nastepuje godzina płaczu? życie toczy się... myślę, czuję, trwam, wiem, kocham, żałuje to wszystko tworzy nierozgarnięty miszmasz. Nagle w obliczu tragedii, czujesz się bezbronny. Kiedy życie toczy się wciąż i wciąz, ty biegniesz.. brakuje ci tchu, biegniesz, wciąż i wciąż.. Chce mowić, kiedy już nie mam prawa głosu, chce kochać kiedy jest za późno, chce słuchać gdy już nic nie mówi.. Cel? sens? w obliczu śmierci nagle wiesz jak żyć! w obliczy życia chcesz umierać! Co za niewyobrażalna klęska ludzkiej świadomości. Złość!! nie umiemy przecież żyć.. nie umiemy być tutaj. Jak przedszkolaki kolorujemy sobie świat, bawiac sie kredkami. Cholera tyle warte jest życie? tylko tyle? płacz nad własna niekonsekwencią.. I tak nie mam odwagi i tak krawędź nic nie zmienia.. Ile razy próbowaleś? Ile razy stałam tam na przepaścią! zabij mnie moja własną niechęcią, głupotą, beztroską i bezmyśnością.. Zabij mnie! może wtedy poczuje co znaczy żyć i bedę pragnąć więcej i więcej tchu..
bedę pragnac tych błachostek, które zatruwają mi serce, szpargałów.. gdy pojawia się strach, nipokój o życie.. Pragniesz odmiany.. Zapomninasz szybciej niż sie spodziewasz. Zapominasz że życie jest jedno i traktujesz je jako pierdoloną iluzje. Przeklęta rzeczywistość. Przeklęta ja. Niech stanę na krawędzi i spadam. Wtedy mam szanse żyć naprawdę..

me pisze...

dlatego żyję na krawędzi... zrozumiałem co to znaczy czuć życie i kiedy można je poczuć. Nie można mieć skrópułów przede wszystkim do siebie.

Anonimowy pisze...

I znowu wisi nade mną przepaść, raczej ja wiszę nad przepaścią. Stapąm po krawędzi pijana kłamstwami, oblegami, fałszem. W uszach dźwięczy tylko echo krzyku, zatruwa mój zmysł równowagi. Przechla mnie, niestety w tą złą stronę..